Opustoszałe domy straszą w Irlandii
"Miasteczka duchy" to jedne z najbardziej widocznych efektów kryzysu ekonomicznego w Irlandii. Puste, niezamieszkane domy i niedokończone biurowce są pozostałościami po boomie na rynku nieruchomości, jaki Irlandia przeżywała 5 lat temu.
Deweloperzy stawiali wówczas mnóstwo nowych budynków, ale gdy nadszedł kryzys, okazało się, że nie ma chętnych na kupno nieruchomości. Dzisiaj domy stoją puste.
70 kilometrów od Dublina stoi osiedle kilkudziesięciu domów, ale tylko w kilku z nich ktoś mieszka. Podobna sytuacja jest w Carlow, Tullow, Galway i w innych miastach Zielonej Wyspy.
Ocenia się, że w całej Irlandii stoi około 100 tysięcy pustych nieruchomości - zarówno domów jak i niedokończonych biurowców. Wszystko dlatego, że w czasach boomu deweloperzy budowali, co się dało i gdzie się tylko dało, nie zastanawiając się, czy będą w stanie sprzedać nieruchomości. Gdy zbankrutowali, ich długi przejęły banki, ale i one stanęły na krawędzi. W konsekwencji, wiele z "osiedli duchów" jest teraz własnością państwa.
"Te nieruchomości będą w przyszłości olbrzymim problemem. Mowa tu nie tylko o budynkach już postawionych, ale o tych, które nigdy nie powstały. Tego problemu nie da się już rozwiązać szybko" - wyjaśnia ekonomista z Trinity College, Charles Larkin.
W Irlandii są też takie miejsca, gdzie obok niedokończonych budynków można zobaczyć dźwigi i betoniarki, porzucone 3-4 lata temu przez robotników, gdy splajtował deweloper.
Źródło: IAR/GA