Wybran w koniczynie: Reek Sunday, czyli pielgrzymka na Croagh Patrick
Czas kanikuły rozpoczęty! Ruszamy na długo oczekiwane urlopy i wakacje, zapominając, że dla chrześcijan, nie tylko katolików, lipiec jest czasem kojarzonym z trudem pielgrzymim i wspomnieniem św. Patryka. A owo wspomnienie związane jest z pewną górą, na szczycie której patron Irlandii pościł i modlił się 40 dni i nocy. Mowa o Croagh Patrick, gdzie co roku odbywają się pielgrzymki w ostatnią niedzielę lipca – Reek Sunday.
Tym razem oddam głos mojemu przyjacielowi Tomaszowi Szustkowi, współautorowi zajmującej i prekursorskiej książki „Atlantic Tabor. The Pilgrims of Croagh Patrick”. Tomasz Szustek jest reporterem i dziennikarzem, który współredagował ze mną miesięcznik „Wyspa” (2006–2008) i tygodnik „Kurier Polski” (2008–2012). Jest także związany ze Studiem 37 Dublin i dublińskim radiem NEAR FM.
Opowieść Tomasza Szustka
Kiedy docieramy ok. 5.30 rano do podnóża góry, mijamy pierwsze osoby, które właśnie zakończyły dzisiejsze pielgrzymowanie. Należą do wąskiego kręgu pielgrzymów, dla których w dobrym tonie jest witać wschód słońca na szczycie Croagh Patrick. Wyruszyli zaraz po północy, w całkowitej ciemności i przy padającym deszczu pokonali ponad 700 m wysokości kamienistą, stromą ścieżką.
Kiedy tylko świt rozlał się na okolicę, w drogę ruszyły znacznie liczniejsze grupy pielgrzymów. Tak dzieje się od ponad 15 wieków. W ostatnią niedzielę lipca (Reek Sunday) tłumy Irlandczyków biorą udział w pielgrzymce na górę Croagh Patrick w hrabstwie Mayo na zachodzie Irlandii.
W ten sposób czczona jest pamięć św. Patryka, misjonarza, który w V w. schrystianizował Zieloną Wyspę. Jak głosi legenda spędził on na szczycie tej góry, poszcząc i modląc się, 40 dni i nocy. Kiedy zaś schodził dół, zrzucił ze stoku dzwon, co miało skutkować wypędzeniem z Irlandii węży oraz legendarnej bogini ciemnych mocy Corry.
Pozornie trudno się oprzeć tej legendzie, bo w istocie dzwon zwany „Czarnym” od niepamiętnych czasów przechowywany był w kaplicy na szczycie (obecnie znajduje się w Muzeum Narodowym w Dublinie). Najstarsze zapiski o jego istnieniu pochodzą z 1098 r. Naukowcy jednak wskazują na VII w. jako datę powstania dzwonu, czyli ok. 250 lat po św. Patryku. A co do węży – nigdy nie były one częścią fauny wyspy.
Jak wskazują historycy, opowieści o powiązaniach św. Patryka z tą górą miały wykorzenić pogańskie kulty, które kwitły tu przed przybyciem misji chrześcijańskich. Jeśli więc misjonarz Patryk zawitał na szczyt świętej już wówczas góry, to tylko po to, aby przejąć i schrystianizować dawne praktyki i włączyć je w nową religię, którą gorliwie zaszczepiał na wyspie. Takie zabiegi były charakterystyczne dla jego misji. Nie używał on przemocy w rugowaniu starych wierzeń. Rozumiał pogańską, celtycką przeszłość wyspy, umiejętnie przemieniał charakter kultu na chrześcijański. Wizerunki i atrybuty dawnych bogów zastępował krzyżem.
Również i w tym przypadku św. Patryk odniósł sukces. Sakralny charakter góry został utrzymany, a praktyki kultowe, więc i pielgrzymka odbywają się już pod sztandarami wyznawców Chrystusa.
Moc legendy i wiary jest silniejsza niż naukowe fakty. Co roku potwierdzają to liczne rzesze pielgrzymów. Dla tych, którzy chcą uzyskać odpust zupełny (darowanie kar w czyśćcu), przygotowanych jest kilka stacji, m.in. kamienny kopiec w połowie drogi, które należy okrążać po wielokroć, odmawiając ustalone modlitwy.
Początek pielgrzymki wyznacza figura św. Patryka, która nie jest oficjalną stacją, ale tradycyjnie przyjęło się rozpoczynać pielgrzymkę od modlitwy w tym miejscu. Dotarcie chociażby do figury świętego jest także celem osób, które z różnych przyczyn nie są zdolne do wejścia na sam szczyt.
Jak to na pielgrzymkach, każdy ma własną intencję. Niektórzy pielgrzymi w ramach pokuty lub umartwienia, jak nakazuje dawna tradycja, wchodzą na szczyt boso. Choć góra ma tylko 762 m n.p.m., to bez obuwia podejście jest wyjątkowo trudne i bolesne. Ostrokrawędziste kamienie i śliskie błoto sprawiają, że bosa wędrówka jest umartwieniem w średniowiecznym stylu. Niektórzy mężczyźni, aby pogłębić umartwienie, wędrują nie tylko boso, ale i z odkrytym torsem.
Tegoroczna pielgrzymka, podobnie jak ubiegłoroczna, odbywała się przy wyjątkowo kiepskiej pogodzie. Silny wiatr i padający deszcz potęgowały trud pielgrzymów. Przez cały dzień mgła ograniczała widoczność i ani razu nie odsłoniła widoku majestatycznego Croagh Patrick w pełnej krasie. Na szczycie widoczność nie przekraczała 10–15 m. Zanotowano kilkadziesiąt drobnych urazów i jeden poważniejszy wypadek. Na najtrudniejszym odcinku tuż przed szczytem upadła i doznała znacznych obrażeń kończyn kobieta w średnim wieku. Podjęto próbę transportu poszkodowanej śmigłowcem, ale ze względu na złą widoczność nie mógł on wylądować i zabrać rannej. Obecne na stokach patrole Zakonu Maltańskiego i Mountain Rescue (odpowiednik GOPR) sprawnie reagowały na wszelkie zagrożenia zdrowia pielgrzymów i poszkodowane osoby zostały szybko przetransportowane na noszach do najbliższej drogi u podnóża góry, a następnie zabrane do szpitala ambulansami.
Szczęśliwcy, którym udało się dotrzeć na wietrzny szczyt, brali udział w mszach świętych odprawianych co pół godziny. Chętni na odpust zupełny okrążali kaplicę 15 razy, recytując modlitwy. Potem pozostało już zejście w dół, równie trudne co droga w górę.
Gdy lipcowa pielgrzymka wypadnie w pogodny dzień, widoki podczas wspinaczki nierzadko zapierają dech w piersiach. Bo oto z jednej strony szafirowy ocean z licznymi przybrzeżnymi wysepkami, a z drugiej mroczne szczyty gór Mweelrea i wzgórz Sheeffry.
Wśród pielgrzymów wędrujących śladami św. Patryka na Croagh Patrick spotkać można przedstawicieli całego irlandzkiego społeczeństwa. Są wśród nich elity, a także mrowie zwykłych obywateli, lekarze i farmerzy, kobiety i mężczyźni, dzieci i starcy, religijni mistycy i niedzielni turyści.
Tomasz Wybranowski i Tomasz Szustek
Fotogramy: Tomasz Szustek i Tomasz Bereska
Tomasz Wybranowski jest poetą, krytykiem muzycznym, literatem i dziennikarzem, obecnie dyrektorem muzycznym sieci Radia WNET (Białystok, Lublin, Łódź, Bydgoszcz, Wrocław, Kraków, Szczecin i Warszawa), szefem Studia 37 Dublin, a także prowadzącym i wydawcą programu „Polska Tygodniówka” w dublińskim radiu NEAR 90.3 FM (zawsze w środy o 19.00). Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dziennikarz miesięcznika „Kurier Wnet”, felietonista w „MiR”. W Republice Irlandii od 18 lat.