Aresztowania po zamieszkach w Dublinie. Ponad 30 osób stanie przed sądem
Kilkadziesiąt osób aresztowano za udział w zamieszkach po czwartkowym ataku nożownika w centrum Dublina - przekazał szef irlandzkiej policji. Niemal wszyscy staną przed sądem. Podczas rozruchów ranni zostali policjanci, uszkodzono również radiowozy.
Przypomnijmy, że do ataku doszło w czwartek na Parnell Square w centrum Dublina, około godziny 13:30 (14:30 - red.). Nożownik zranił co najmniej troje dzieci oraz dwie osoby dorosłe. Ranny został także napastnik. Wkrótce potem na ulicach pojawili się protestujący. Wydarzenie przerodziło się w zamieszki, podczas których doszło do starć z policją.
Szef irlandzkiej policji Drew Harris przekazał, że w czwartkowy wieczór w związku z zamieszkami w Dublinie aresztowano 34 osoby. - 32 z nich stanie w piątek rano przed sądem - powiedział na konferencji prasowej. Podkreślił również, że zamieszki "spowodowały ogromne zniszczenia".
Protestujący wystrzelili race i sztuczne ognie w stronę kordonu policji. Policja, uzbrojona w tarcze, odpierała ataki demonstrantów, którzy próbowali ich kopać i uderzać. Wiele osób atakujących policję miało zakryte twarze
Podczas starć poważnie uszkodzonych zostało 11 pojazdów policyjnych i 13 sklepów. Rannych zostało kilku policjantów, z czego jeden doznał poważnych obrażeń. Zniszczone zostały także trzy autobusy i tramwaj.
Wcześniej komisarz przekazał mediom, że za zamieszki i "haniebne sceny" w mieście odpowiada "frakcja chuliganów kierująca się skrajnie prawicową ideologią". - Nie mogliśmy przewidzieć takiej reakcji na tę straszliwą zbrodnię - dodał.
Irlandzki wymiar sprawiedliwości pracuje również nad sprawą ataku nożownika. Minister sprawiedliwości Irlandii Helen McEntee wydała oświadczenie, w którym napisała, że "głęboko zszokowana przerażającym atakiem na trójkę niewinnych dzieci i kobietę, który miał miejsce dzisiaj w Dublinie".
Zapewniła, że sprawca zostanie pociągnięty do odpowiedzialności i podziękowała ratownikom za szybką reakcję.