Polska - Estonia 5:1. We wtorek z Walią o awans do finałów Mistrzostw Europy
W pierwszym barażowym meczu o awans do finałów mistrzostw Europy nasi piłkarze wysoko ograli słabą Estonię. Czy zagrają w finałach, okaże się we wtorek. Wtedy Polacy zmierzą się w Cardiff z Walią, która w tym samym czasie pokonała Finlandię 4:1.
Przez prawie całą pierwszą połowę Polacy przebywali na połowie rywali, skazanych na tzw. pożarcie. Rozgrywali, strzelali, do 22. minuty jednak nic z tego nie wynikało. Karol Świderski w boczną siatkę (za co w piłce nożnej punktów się nie przyznaje), Piotr Zieliński w bramkarza, Jakub Piotrowski tuż obok bramki.
Aż wreszcie we wspomnianej minucie tenże Piotrowski sprytnym „passem” posłał w bój Przemysława Frankowskiego. Ten z kolei był jeszcze sprytniejszy (szczególnie ważne, że od estońskiego obrońcy), znalazł się w dogodnej pozycji i płaskim strzałem zrobił to, czego się spodziewano. 1:0.
Bardzo aktywny był Nicola Zalewski, dwukrotnie strzelał Robert Lewandowski. Najważniejsze było natomiast to, że w 27. minucie za drugą żółtą kartkę czerwoną otrzymał Paskotsi (faul na Zalewskim). Prowadzenie do przerwy ze słabeuszem i gra jedenastu na dziesięciu. Wydawało się pewne, że tu już nic złego Polakom nie może się zdarzyć.
No i krótko po przerwie się potwierdziło. Jeden z najlepszych na boisku Zalewski wszedł lewą stroną, miękko wrzucił piłkę, a wybrany niedawno (po latach dominacji Lewandowskiego) Zieliński głową posłał piłkę pod poprzeczkę. 2:0 i pełny spokój.
Jedna rzecz zła, a właściwie dwie. Na drugą połowę nie wyszedł Frankowski, z powodu lekkiego urazu. Zastąpił go Matty Cash i po dziesięciu minutach coś stało się z jego mięśniem dwugłowym. I musiał zejść. Zastąpił go Tymoteusz Puchacz.
A potem Piotrowski w 69. minucie zza pola karnego w sam rożek. To przesądziło sprawę ostatecznie. Gdyby ktoś nie wiedział - Piotrowski gra w bułgarskim klubie.
Potem już poszło. Po dośrodkowaniu Zalewskiego estoński obrońca zmienił lot piłki i 4:0. Potem znowu Zalewski i Sebastian Szymański z bliska.
A następnie moment wstydliwy. Jedyna akcja, jedyny strzał gości, błąd obrońców i Wojciech Szczęsny w całym meczu nie zatrzymał nawet jednego strzału. Jednak zaledwie 5:1.
POLSKA - ESTONIA 5:1 (1:0): Frankowski (22.), Zieliński (50.), Piotrowski (69.), Mets (73., sam.), S. Szymański (77.) - Vetkal (78.)
Skład Polaków: Szczęsny - Bednarek, Dawidowicz, Kiwior - Frankowski (46. Cash, 55. Puchacz ), Piotrowski (72. Moder), Slisz, Zieliński (72. S. Szymański) , Zalewski - Lewandowski, Świderski (72. Buksa).