Komisja Europejska nie porzuciła pomysłu zniesienia zmiany czasu. Stolice są za, Dublin w czołówce
Kraje członkowskie w Radzie Unii Europejskiej po raz ostatni dyskutowały zniesienie zmiany czasu w 2019 r. Od tamtej pory temat pozostaje w zawieszeniu.
W nocy z soboty na niedzielę w całej Unii Europejskiej zegarki zostaną przesunięte z godz. 3 na 2. Zmiana czasu, dokonywana co pół roku, jest starsza od samej Wspólnoty, ponieważ praktykę tę zastosowano już w trakcie I wojny światowej w celu zaoszczędzenia energii.
Obowiązująca obecnie dyrektywa weszła w życie w 2001 r. Zgodnie z jej przepisami, wszystkie państwa członkowskie wprowadzają czas letni w ostatnią niedzielę marca i wracają do standardowego czasu zimowego w ostatnią niedzielę października.
W 2018 r. pojawiła się jednak szansa na odejście od przestawiania zegarków co pół roku. Komisja Europejska pod wodzą poprzednika Ursuli von der Leyen, Jean-Claude'a Junckera, zaproponowała zniesienie zmiany czasu. Propozycję tę poparł Parlament Europejski, ale sprawa utknęła w Radzie UE, ponieważ kraje członkowskie nie mogły się porozumieć co do strefy czasowej, do której chcą należeć.
Komisja Europejska kierowana przez von der Leyen podtrzymuje swoją propozycję dotyczącą zniesienia zmiany czasu. Rzecznik tego organu Adalber Jahnz powiedział PAP, że propozycja KE nie uwzględnia jednak tego, który kraj znajduje się w jakiej strefie czasowej. "Skutki prawdopodobnie będą zależeć od położenia geograficznego. Dlatego też każde państwo członkowskie powinno dokonać oceny, biorąc pod uwagę możliwe scenariusze wyboru stałego czasu standardowego, ich skutki, wyniki dialogów krajowych i rozmów z innymi państwami członkowskimi" - powiedział.
Obecnie w UE istnieją trzy standardowe strefy czasowe: czas zachodnioeuropejski (stosują go Irlandia i Portugalia), czas środkowoeuropejski (17 państw położonych na tym obszarze geograficznym, w tym Polska) oraz czas wschodnioeuropejski
(Bułgaria, Cypr, Estonia, Finlandia, Grecja, Litwa, Łotwa i Rumunia).
"Ja bym bardzo chciała, żeby polska prezydencja miała to wśród swoich tematów" - przyznała europosłanka Platformy Obywatelskiej Elżbieta Łukacijewska. Polska przejmie przewodnictwo w Radzie UE od Węgier 1 stycznia i będzie kierować pracami tego organu przez kolejne pół roku.
Po raz ostatni Rada UE zajmowała się kwestią w 2019 r. Od tamtej pory stolice nie powróciły jednak do tematu. Trudności wiążą się z tym, że kraje muszą porozumieć się między sobą i skoordynować, przy którym czasie chcą zostać. Obawy ma także biznes, zwłaszcza sektor lotniczy, który ma ustalone kalendarze na kilka lat do przodu.