Partie w Irlandii Płn. dostały dodatkowy czas na przełamanie dwuletniego impasu
Brytyjski rząd po raz kolejny przedłużył - do 8 lutego - czas, który północnoirlandzkie partie mają na utworzenie wspólnego rządu. Polityczny impas w tej prowincji trwa już prawie dwa lata, choć krótkie przedłużenie terminu sugeruje, że jego koniec może być bliski.
Poprzedni termin upłynął o północy z czwartku na piątek. Teoretycznie powinno to oznaczać rozpisanie przedterminowych wyborów do Zgromadzenia Irlandii Północnej, ale ponieważ nic nie wskazuje, by nowe wybory cokolwiek zmieniły, brytyjski minister ds. Irlandii Północnej, Chris Heaton-Harris zdecydował - podobnie jak to robił już kilka razy wcześniej - by po raz kolejny wydłużyć termin.
Powodem trwającego od prawie dwóch lat pata politycznego jest nieprzejednane stanowisko Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), największego ugrupowania unionistycznego, które 4 lutego 2022 r. wyszło z rządu w proteście przeciwko pobrexitowym kontrolom handlowym w przypadku towarów sprowadzanych do Irlandii Północnej z pozostałej części Zjednoczonego Królestwa. Tymczasem zgodnie z porozumieniem wielkopiątkowym, które kończyło konflikt w tej prowincji, w skład rządu muszą wchodzić zarówno największa partia unionistyczna, jak i republikańska.
Przedłużenie terminu tylko o 16 dni - poprzednio Heaton-Harris od razu dał politykom prawie rok - sugeruje, że koniec kryzysu może być blisko. W miniony piątek kierownictwo DUP debatowało nad zakończeniem swojego protestu i choć żadnych decyzji oficjalnie jeszcze nie głoszono, wydaje się, że partia zaczyna się skłaniać do tego rozwiązania. DUP jest bowiem jednoznacznie obarczana winą za paraliż rządowy, który przekłada się na życie mieszkańców prowincji. Na dodatek opór tej partii powoduje, że Irlandia Północna nie może otrzymać obiecanych w grudniu zeszłego roku 3,3 mld funtów, które mają być zachętą dla tamtejszych partii na porozumienie.